TOP 7 najbardziej wkurzających postaci literackich ever

/
28 Comments

Dzisiaj mam dla was zbiór postaci, które mnie irytują. Od razu chcę zaznaczyć, że gusta są różne, i to, że wy coś lubicie nie oznacza, że ja też muszę to lubić. Nie obrażajcie się więc, jeśli pojadę po postaci którą darzycie pozytywnymi uczuciami.

Z góry przepraszam za morze hejtu, które wylałam na poniższych bohaterów. Naprawdę nie miałam zamiaru aż tak hejtować, ale kiedy zaczęłam pisać ten post, to trochę mnie poniosło i takie są efekty. Przynajmniej macie pewność, że są to moje szczere odczucia i pisałam naprawdę to, co myślę. 
No dobra, koniec wstępu, zapraszam na moje TOP 7 postaci, które najbardziej mnie irytują! :)



 7. Adam Kent z serii "Dotyk Julii"


No i z tym to jest trochę dziwnie, bo przez pierwsze półtora serii go ubóstwiałam, a potem zaczęłam nienawidzić (w "Darze Julii" to już w ogóle miałam ochotę go udusić). Ale dobra, to w sumie nadawało serii pieprzyku i podobało mi się. Kiedy jednak po te książki sięgnęłam po raz drugi, zaczęłam zauważać rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. Adam jest zrzędliwy, ponury, aspołeczny, bez poczucia humoru i naprawdę miałam go powyżej uszu. Ale mimo, że czytałam serię po raz kolejny to i tak miałam go dość dopiero po pierwszej części. I za to kocham tę trylogię - że jest taka wielowymiarowa i pozwala nam przeżywać wydarzenia raz po raz, nieważne ile razy ją czytaliśmy.


6. Elizabeth Leefolt ze "Służących"


Elizabeth to nieco biedniejsza od swoich koleżanek gospodyni z Missisipi, która zatrudniała Aibileen - jedną z głównych bohaterek. Usilnie starała się dorównać swoim bogatszym znajomym, nie zważając na brak pieniędzy. Wolała prestiż od własnej córki, którą traktowała jak obcą osobę i kiedy tylko mogła, oddawała ją pod opiekę swojej gosposi. Przypominała sobie o niej tylko wtedy, kiedy trzeba było uszyć jej nową sukienkę, by nie przynosiła jej wstydu wśród koleżanek. Naprawdę szkoda mi było tego biednego dziecka. Oprócz nieinteresowania się córką, Elizabeth nie miała własnego zdania i była tak naprawdę popychadłem. Robiła to, co kazała jej Hilly, nawet jeżeli nie chciała tego robić, co było strasznie irytujące. Była to kobieta bez własnego zdania i czasem naprawdę chciało się nią potrząsnąć i krzyknąć: "kobieto, ogarnij się!".


5. Gally z "Więźnia labiryntu"


Kto czytał, ten wie. Od początku miał jakieś wąty do Thomasa i ogólnie nic mu się nie podobało. Pewnie w zamierzeniu autora miał być elementem, który będzie komplikował akcję i nakręcał to wszystko. No i tak jest, tylko, że Gally czasem naprawdę mnie irytował. Dobra, trochę go rozumiem, widział w Thomasie zagrożenie. Ale z ust innych bohaterów dowiadujemy się, że Gally był taki sam przed przybyciem Thomasa, no wiecie, wredny i niezrównoważony. Nie wiem po co tak komplikować życie sobie samemu. Ktoś tu naprawdę powinien zjeść snickersa.

4. Rebecca Bloomwood z "Wyznań zakupoholiczki"


I oto mamy w naszym zbiorze pierwszą pustą cizię. Jeśli jakąś znacie z własnego życia, to przypomnijcie ją sobie i pomnóżcie dziesięć razy, a otrzymacie wtedy Rebeccę. Jej głębokie przemyślenia o nowych torebkach i ciuchach naprawdę mogła zatrzymać dla siebie. W filmie ją polubiłam, ale to pewnie dlatego, że na szczęście nie dopuszczono do nas jej myśli.


3. Bella Swan ze "Zmierzchu"


Taak, nasza kochana Bella. Kiedy miałam 9 lat, szalałam za Zmierzchem i byłam team Edward (xD). Jednak kiedy jako szesnastolatka sięgnęłam po tę książkę, by zobaczyć czy nadal mi się podoba, przeżyłam ogromny szok. Bella tak mnie wkurzała, że aż sama nie mogłam się temu nadziwić. Ale wiecie co? Umówmy się, że Bella to taki bohater zbiorowy oznaczający wszystkie niewiasty roztrząsające przez całą książkę swój największy życiowy problem: którego z przystojniaków wybrać? Baaardzo nie lubię trójkątów miłosnych w literaturze młodzieżowej i trzymam się z dala od książek, w których jest on bazą. Belli i bohaterkom bellopodobnym mówię stanowcze nie.


2. Kelsey Hayes z "Klątwy tygrysa"


Czyli następczyni Belli. Mimo, że zalicza się do punktu powyżej, to zasługuje na osobne miejsce. Ta dziewczyna powinna nazywać się "Panna Płaska Osobowość". Przez całą serię zachowywała się jakby nie miała własnej woli. Miotała się od jednego chłopaka do drugiego, w międzyczasie wypełniając niebezpieczne misje i poddając się "głębokim" rozmyślaniom. Sama sobie stwarzała problemy, cały czas zrzędziła, a mimo to cieszyła się ogromnym powodzeniem. Jej schemat myślowy wygląda mniej więcej tak: "ładny jest - te oczy - biorę go - cmok cmok - nie jestem wystarczająco dobra dla niego - odchodzę - łzy łzy - o, witam cię przystojny bracie mojego eks - chyba sie w tobie zakochalam ale to twojego brata kocham tak naprawdę - mimo to bede z toba - cmok cmok - łzy łzy - o, witaj mój eksie, nadal mnie chcesz? ok, zara zerwę z tym obecnym". No i jak tu polubić serię, kiedy główna bohaterka jest przewidywalna, bezpłciowa i nudna jak flaki z olejem?


1. Dudley Durlsey z "Harry'ego Pottera"


Ugh, Dudley! Kiedy tylko sięgam do niego pamięcią, w kieszeni otwiera mi się nożyk, o którego istnieniu nie miałam pojęcia przed poznaniem wyżej wymienionej postaci. Jeśli ktoś mi powie, że on nie zasługuje na miejsce pierwsze, to już naprawdę nie mam pojęcia kto. Po kilku aktach jego ogromnej odwagi (ekhm..) albo "fantastycznych" pomysłów miałam ochotę wrzucić go do basenu i usunąć drabinkę. Może i nie jest simem, ale sam by raczej nie wyszedł (da bum tsss...).



No, i to tyle! Te postaci wkurzają mnie najbardziej. Ciekawa jestem, kto wkurza was? Może nie zgadzacie się z moimi opiniami? Czekam na komentarze :)


You may also like

28 komentarzy:

  1. Też nie dawno przeżyłam szok czytając "Zmierzch" xD.
    czytaniewekrwii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Do "Klątwy tygrysa" mam ogromny sentyment, więc ekhem, gdybyś nie przeprosiła na początku - byłoby źle :P Chciaż - jakby się nad tym głębiej zastanowić - jest dokładnie tak jak mówisz! :> Nie mogłam zrozumieć jej rozumowania :/ Ja osobiście NIENAWIDZĘ Kierana z "Blasku" i "Iskry" Amy Kathleen Ryan (dupek!) i przez połowę Trylogii Czasu nie przepadałam za Gideonem :)

    Pozdrawiam
    Isabel Czyta - mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc ten post, zdawałam sobie sprawę, że wielu osobom się narażę ;) Co do "Klątwy tygrysa" - kiedyś też bardzo lubiłam, no wiesz, te tygrysy, ta kultura Indii, to wszystko xD Ale jak zaczęłam czytać po raz drugi, to zaczęłam zwracać uwagę na rzeczy, które wcześniej przysłaniały w.w. Indie, czyli dziwne zachowanie Kelsey. A co do Gideona to też go na początku nie lubiłam, byłam zazdrosna razem z Gwen o tą jej kuzynkę :D

      Usuń
  3. Całkowicie się zgadzam z Twoim top7.
    Zaskoczył mnie Dudley na 1 miejscu, mi chyba nigdy nie przyszedłby na myśl, ale to fakt, był strasznie wkurzający! Choć oczywiście bez niego cała seria nie byłaby taka sama :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, cała rodzinka Dursleyów nadawała smaczku, chociaż podczas czytania najchętniej nasłałabym na nich Voldemorta :D

      Usuń
  4. Hm,boję się teraz przez pryzmat czasu spojrzeć na "zmierzch" wolę mieć o nim dobre zdanie,i pamiętać go takim jakim uważałam go kilka lat temu :D
    http://karmeloweczytadla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bella... Koszmar mojego dzieciństwa. Na nią i Edwarda trafiłam w gimnazjum i od tego momentu zapałałam nienawiścią do wszystkich płaskich postaci przedstawionych w książce (przebrnęłam tylko przez "Zmierzch", po kolejne części nawet nie sięgnęłam) oraz do autorki, której nieporadność językowa już wówczas raniła moje oczy. Brr!
    Pozdrawiam!
    Kalorka czyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś czytałam, że podobno "Zmierzch" wiele stracił na tłumaczeniu i że w wersji angielskiej jest podobno językowo do zniesienia. Ale ta Bella... ugh :/

      Usuń
  6. O tak! Adam z Dotyku Julii jest okropny! U mnie na 100% miałby 1 miejsce! Ex aequo z Kelsey!
    www.filigranoowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. "Dotyk Julii" i "Więźnia labiryntu" mam w planach, więc się nie wypowiem ^^
    http://be-here-now-and-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Dursleyem jak ja go nienawidzę ;)
    O reszcie nie mam zdania, ponieważ ich nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się, co do postaci z Harrego Pottera(nie znosiłam kuzyna Harrego... i jego rodziców!), do dziewczyny z Klątwy tygrysa, była niemożliwie głupia, kompletnie nie myślała, co robi, jak również Adama, chciałam go rzucić o ścianę za pomiatanie wszystkimi i liczne głupoty, jakie zrobił...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze, że tyle osób zgadza się co do Kelsey :D Za umieszczenie jej tutaj spodziewałam się największych batów ;)

      Usuń
  10. Adam i Gally zdecydowanie są jedynymi z postaci, które strasznie mnie denerwowały ;) Ale dodałabym tu jeszcze Joffreya Baratheona/Lannistera i Allie z "Wybranych" jej niezdecydowanie i latanie od jednego chłopaka do drugiego było tak denerwujące, że żałowałam, że nie można wejść do książki i potrząsnąć kimś tak mocno żeby wreszcie się ogarnął ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Joffrey zasłużył na 1 miejsce ;) Niestety "Gry o tron" nie czytałam, oglądałam tylko serial, więc miałam opory przed wstawieniem go tu. Nie wiedziałam, jak przedstawił go Martin w swoich książkach, a to w końcu blog literacki :D Ale za "Grę o tron" mam zamiar się kiedyś zabrać :)

      Usuń
  11. Dziękuję! Tag pojawi się za tydzień w piątek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne zestawienie, bardzo mi się podoba, niestety ciężko mi wybrać najgorszą z najgorszych, bo nie wszystkich bohaterów miałam okazję poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gally uhhh wolałabym zapomnieć o jego istnieniu ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kelsey, Kelsey, Kelsey. Najgorsza bohaterka, jaką miałam (nie)przyjemność spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Adam Kent faktycznie nie jest najciekawszą postacią, ale Julia też mnie wkurzała... O Dudleyu to nawet nie wspomnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie Adam mnie wnerwiał... Choć może to za duże słowo. On był taki strasznie płaski i nijaki... Takie lelum polelum xd
    Ja bym awansowała Kelsey na pierwsze miejsce. Choć i Lena z "Pięknych istot" mogłaby się starać o ten zaszczyt...

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lelum polelum haha :D No w sumie dobre określenie na niego ;) Najchętniej Dudleya i Kelsey umieściłabym na tym samym, pierwszym miejscu, ale zasady to zasady :D

      Usuń
  17. Dudley i jego marne 36 prezentów! xD Ale on akurat celowo był irytujący, więc nie jest dla książki minusem... w odróżnieniu do całej tej Kelsey na przykład. :P Przeczytałam tylko pierwszą część "Klątwy Tygrysa", więc nie prześledziłam całej jej historii "cmok-cmoków" i "chlip-chlipów", ale zdążyłam przykonać się o jej irytującym charakterze. No i ten Adam... od początku wolałam Warnera. :D Był jeszcze wtedy przedstawiony jako "ten zły", a ja zwykle w czarnych charakterach nie gustuje, ale było w nim coś takiego... :) Gally akurat nie wywołał we mnie prawie żadnych emocji... Z resztą bohaterów miałam szczęście się nie spotkać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh, Warner :D W pierwszej części go miałam za psychola, dokładnie tak jak chciała autorka. Kelsey w następnych częściach się rozkręca, więc nie radzę ich czytać ;)

      Usuń
  18. Gdzieś w wersjach roboczych mam również post takiego typu :) Co do twojego zestawienia mogę się tylko zgodzić z Kentem i Dudleyem, bo reszty niestety nie czytałam. Powracając do Adama: Co to do cholerci miało być? Okeej, w drugiej części zaczął mnie irytować, ale dałam mu spokój- chłopak przechodzi trudny okres, hormony buzują.Jednak Dar kompletnie rozwalił moją cierpliwość co do niego- miałam ochotę wejść do tej książki i przywalić mu skoro Julia się do tego nie kwapiła.

    OdpowiedzUsuń
  19. W pełni się zgadzam co do wymienionych przez Ciebie bohaterów... Przynajmniej tych, których w jakikolwiek sposób kojarzę :D O większości z nich nawet nie słyszałam, ale taki, załóżmy, Gally był po prostu okropny :'D Nie dało się o nim czytać... Choć w pewnym momencie zrobiło mi się go troszkę żal. Ale bez porównania. Moja nienawiść do niego w żadnym wypadku nie równa się tej okruszynce współczucia :) A co do Belli - nie czytałam, ani nie oglądałam "Zmierzchu", ale od zawsze czuję do niej jakąś niechęć... Mam wrażenie, że to taka lalunia, co tylko na wyglądzie jej zależy :D I Twoje zdanie dodatkowo mnie zniechęciło do jej osoby. Co tu dużo gadać? A o reszcie bohaterów się nie wypowiem, bo albo ich nie kojarzę albo nie mam nic ciekawego do napisania na ich temat. Dudleeeeey... Katastrofa całkowita...
    http://zksiazkowana.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.