'Love, Rosie' Cecelii Ahern - czyli jak z pozoru niewielkie decyzje mogą wpływać na nasze życie
/
34 Comments
Seria: - Wydawnictwo: Akurat Data wydania: 3 grudnia 2014 Liczba stron: 512 Gatunek: romans |
Kiedy zasiadłam do książki i przeczytałam kilka stron, poczułam się ogromnie
rozczarowana. Nie tak to sobie wyobrażałam. Forma epistolarna, czyli
przedstawienie całej historii za pomocą rozmów na czacie, liścików, listów,
wezwań do szkoły, zaproszeń, e-maili itp., na początku niezbyt przypadła mi do
gustu. Jednak z czasem się przyzwyczaiłam i nawet doceniłam ten zabieg, bo
historia została ukazana z szerszej perspektywy.
'Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce.'
Alex i Rosie to naprawdę świetnie wykreowani bohaterowie. Mówiłam już o nich co nieco
w TOP 7 moich ulubionych książkowych par (są na miejscu 6). Każde z nich ma własny charakter i mimo różnych zainteresowań i innego
sposobu patrzenia na świat, dogadują się ze sobą jak nikt inny. Bardzo ich polubiłam,
co nie zmienia faktu, że ogromnie mnie irytowali! Nie sobą, ale swoim głupim
zachowaniem, swoimi bezsensownymi zahamowaniami, tym, że wszystko, dosłownie
wszystko (!) przeszkadzało im w zejściu się.
A kiedy już miało być dobrze i mieli zrozumieć, że są sobie
przeznaczeni, znowu wszystko się komplikowało. Ugh! Doprowadzało mnie to do
szaleństwa i co rusz miałam ochotę zrobić facepalm. Ale na tym właśnie polega
urok tej książki i za to ją lubię. Uwielbiam Rosie i Alexa mimo ich zbyt dużej
dumy i honoru, które nie pozwalały im zaznać szczęścia przez długi czas.
'Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj, że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy.'
Cecelia Ahern w ‘Love, Rosie’ pokazuje nam, jak duży wpływ na nasze życie
mogą mieć z pozoru nieistotne decyzje. Jak
małe niedopatrzenie, zbyt wczesna rezygnacja albo zbagatelizowanie czegoś
niewielkiego potrafią obrócić nasz świat o 180 stopni. Podobało mi się, że
książka nie była ani trochę przesłodzona. Życie Rosie i Alexa (a szczególnie
Rosie) nie jest usłane różami – wręcz przeciwnie. Co rusz życie rzuca im kłody
pod nogi. Dotykają ich tak pospolite sprawy jak samotność, brak pracy,
pieniędzy, niewierność partnerów. To naprawdę wiele wnosi do tej historii.
Sprawia, że ‘Love, Rosie’ nabiera bardziej życiowego charakteru.
'Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie cię twoje życie.'
Podsumowując, ‘Love, Rosie’ podobała mi się, chociaż nie zaliczam jej do
moich ulubionych. Myślę, że jest idealna na prezent – spodoba się większości, a
nawet jeśli nie zachwyci, to nadal będzie się podobać. Książki nie sposób
przeczytać się w sposób obojętny. Czytelnik co rusz czuje jakieś emocje –
przygotujcie się na uczucie bezsilności, gniewu i frustracji przez dwójkę tych
głupich, bardzo głupich, ale jednak tak wspaniałych bohaterów.
Ocena: 7/10
Czytaliście? Co sądzicie o tej książce? Zapraszam do dzielenia się opiniami w komentarzach :)
Przypominam o obserwowaniu bloga i lajkowaniu fanpage'a (który ma już 59 lajków! Dziękuję!), by być na bieżąco.
A tymczasem pozdrawiam i życzę miłego dnia ♥
Niestety jeszcze nie przeczytałam, tej książki ;c
OdpowiedzUsuńPóki co obejrzałam film, który po prostu mnie zachwycił ♥
Zapraszam - http://szeyli.blogspot.com ♥
Książka 5 razy lepsza ;)
UsuńUwielbiam, tylko tyle mogę powiedzieć <3
OdpowiedzUsuńcoffeethebook.blogspot.com
Również nie zaliczam jej do ulubionych, ale naprawdę milionów spędziłam czas na jej czytaniu, początkowo też przeszkadzała mi forma epistolarna, ale z czasem nawet nie zauważałam braku dialogów :)
OdpowiedzUsuńk-siazkowyswiat.blogspot.com/?m=1
Jeszcze nie miałam okazji czytać tej książki, za to oglądałam film.
OdpowiedzUsuńNigdy mi się jeszcze nie zdarzyło tak wypłakiwać oczu na filmie. Całe szczęście, że oglądałam go w domu, a nie w kinie ! ;)
http://ruderude-czyta.blogspot.com/
Nie czytałam, ale zamierzam przeczytać. Nie wiedziałam, że akcja książki dzieje się w Irlandii, do której bardzo chcę kiedyś pojechać. Tym bardziej z przyjemnością sięgnę po "Love, Rosie". :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dzięki mnie się dowiedziałaś ;)
Usuń'Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj, że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy.' - och tak! to prawda ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ahern za takie złote myśli ;)
UsuńDo przeczytania - to pewne!
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę i uważam, że jest świetna. Film również genialny i wzruszający. Świetna recenzja :D
OdpowiedzUsuń/ksiazkowe-tajemnice.blogspot.com
Pozdrawiam!
Oglądałam film i nie był zły, jednak z książka nie mialam okazji sie zaprzyjaznić.. Szczerze mówiąc, chyba nie zamierzam w najbliższym czasie po nią sięgać.. może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Czytałam i miło wspominam :) Choć zgadzam się z Tobą- nie jest to najlepsza książka, aczkolwiek ciepło spędziłam z nią czas.
OdpowiedzUsuńA na mnie "Love, Rosie" wywarła ogromne wrażenie. Może też dlatego, że była to moja pierwsza książka autorki po jaką sięgnęłam. Ale muszę się z Tobą zgodzić co do bohaterów, faktycznie są wykreowani rewelacyjnie :). Uwielbiam ich, są cudowni, a ich relacja, jedyna w swoim rodzaju :)
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, choć widnieje na mojej liście od bardzo dawna. Nawet nie wiedziałam że jest tak napisana i powiem że trochę mnie to teraz odstraszyło, ale cóż, spróbujemy. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Książkę dość dawno czytałam i bardzo się mi podobała. Podobnie, jak tobie, mnie też irytowało to, że WSZYSTKO im przeszkadzało do zejścia się, jednak na końcówce powieści nie potrafiłam się nie uśmiechać.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Początek mierny, ale z każdą stroną lepiej :)
OdpowiedzUsuńhttp://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/
Nie czytałam, ale film mi się tak spodobał, że nadrobię to w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Nie czytałam, ale miałam możliwość spotkać autorkę :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFluff
Chciałabym kiedyś przeczytać Love, Rosie, ale zapewne nieprędko nadejdzie ta chwila. ^_^
OdpowiedzUsuńJuż niebawem będę czytać :) Ochhh jak się cieszę!
OdpowiedzUsuńCzytałam i pokochałam! Bałam się, że forma powieści, czyli te listy, maile itp. mi się nie spodobają, ale stało się wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńTytuł posta genialnie opisuje tę książkę. Mnie również drażniła forma listów, maili itd ale dzięki temu ta książka zapadnie mi na długo w pamięci.
OdpowiedzUsuńBuziaki
www.filigranoowa.blogspot.com
Ciągle gdzieś czytam o tej książce, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kocham, wielbię <3 ! Bardzo, bardzo ale to bardzo mi się podobała. Według mnie chyba najlepsza książka tej autorki, jaką miałam okazję przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale oglądałam film i był super, więc chyba zabiorę się za czytanie:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna ocena:)
Zapraszam do mnie: http://juliaxiggy.blogspot.com/2015/06/12062015-paczka.html I bardzo proszę o poklikanie w linki z ostatniego posta jeśli znajdzie się chwilka czasu:)
To jedna z moich ulubionych książek autorki i pamiętam,że bardzo się irytowałam podczas lektury ;) Ahern potrafi jak nikt inny trzymać napięcie i zwodzić czytelnika. Uwielbiam ją <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę :) Nigdy w życiu nie kibicowałam żadnej parze jak w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Czeka na półce i to z autografem! Po Twojej recenzji tylko czekam, aż będę mogła się za nią wziąć :)
OdpowiedzUsuńps Nie mam tego, ale bloga możesz dodać do listy czytelniczej na swoim blogrollu- wyjdzie na to samo. Ja już zaobserwowałam.
Pozdrawiam Cię cieplutko!
Zazdroszczę autografu ;)
UsuńPytam, bo by wziąć udział w twoim konkursie trzeba obserwować bloga. No i tak właśnie nie wiem trochę co robić :(
Nie czytałam. Słyszałam o filmie, ale nie o książce - chociaż w sumie mnie to nie zaskoczyło. Może jak się kiedyś natknę to przeczytam, ale jak na razie mam już trochę dosyć "romansideł" bo ostatnio w powieściach, które czytam spotykam się z wątkiem miłosnym. Chociaż w sumie to czym by był świat bez miłości? Jednak "Love, Rosie" raczej nie jest w moim guście.
OdpowiedzUsuńhttp://myenchantix.blogspot.com/
mi pozycja przypadła do gustu, choć styl pani Ahern jest trochę 'uciążliwy'.
OdpowiedzUsuńtak czy siak ten pomysł z listami był genialny, a całość prezentuje się fantastycznie. :)
Uwielbiam :) Autorka zaimponowała mi formą epistolarną książki :P
OdpowiedzUsuńhttp://bookocholic.blogspot.com/
Mnie "Love, Rosie" nie powaliła, wręcz rozczarowała. Przez jakiś czas byłam sceptycznie nastawiona do Ahern, ale zmieniłam zdanie po lekturze "Kiedy cię poznałam"
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/